top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraMKS Polonia-Stal Świdnica

Bezzębni w ofensywie i z porażką w finale [FOTO]




Był 28 kwietnia 2020 roku i finał okręgowego Pucharu Polski, w którym świdniccy piłkarze mierzyli się na wyjeździe z Bielawianką. Podobnie jak teraz byliśmy faworytami grając w wyższej klasie rozgrywkowej, padł remis i o wszystkim decydowały rzuty karne. Podobnie jak wtedy bielawianie unieśli najbardziej okazałe trofeum w górę w geście triumfu, pokazując, że o ile w lidze zazwyczaj lepsi byli biało-zieloni, to w rozgrywkach pucharowych znów w finale górą byli przeciwnicy.

 

Mecz najdelikatniej mówiąc nie był porywającym widowiskiem. Drużyny grały falami i o ile częściej przy piłce znajdowali się świdniczanie, to kompletnie nie przekładało się to na groźne sytuacje podbramkowe. Brakowało pomysłu, dokładności i tych ostatnich podań otwierających drogę do bramki. Najgroźniej było w 38. minucie, kiedy to głowkował Dominik Jagielski, a piłkę z okolicy linii bramkowej wybili gospodarze. Biało-zieloni protestowali, twierdząc, że futbolówka przekroczyła już linię końcową podczas interwencji bramkarza Damiana Wajdy, lecz sędzia był niewzruszony. W 45. minucie mieliśmy kolejną dobrą okazję, by wyjść na prowadzenie. Po zagraniu Jakuba Filipczaka z piłką minął się w polu karnym Dominik Jagielski.

 

Po zmianie stron sytuacja nie uległa zmianie, częściej przy piłce byli goście, a bielawianie starali się wyprowadzać szybkie ataki. W 58. minucie piłka otarła się o słupek bramki Bartłomieja Kota, który był jednak w tej sytuacji czujny i na miejscu. Im bliżej końca spotkania, tym znacznie częściej na połowie przeciwników gościli podopieczni trenera Grzegorza Borowego. Niestety nie przekładało się to na zbyt wiele... W 73. minucie na bramkę przeciwników uderzył Patryk Paszkowski, lecz lepszy w tej sytuacji był Wajda. Chwilę później miejscowi wyszli z kontrą, ale piłkę po uderzenie Bartosza Maklesa złapał Bartłomiej Kot. W 86. minucie mogło być po meczu. Akcję z lewej strony pola karnego zamykał Patryk Paszkowski, lecz uderzył po długim słupku minimalnie niecelnie.

 

Po 90 minutach był bezbramkowy remis i zarządzono serię rzutów karnych. Po pierwszej turze strzałów było 1:1 (trafił Wojciech Sowa). Później niestety dla nas intencje naszych strzelców wyczuł Damian Wajda, nota bene były bramkarz świdnickiego klubu, broniąc strzały Pawła Witsanko i Emila Migasa. Bielawianka wygrała w rzutach karnych 4:1 i sięgnęła po Puchar Polski na szczeblu Podokręgu Wałbrzych Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej.


- Mierzyliśmy się z rolą faworyta i trzeba sobie powiedzieć, że nie wywiązaliśmy się z tego. Może to miało jakieś znaczenie w konkursie rzutów karnych, mimo że poświęciliśmy na to trochę czasu, to zawsze jest to sporą loterią. Ciężko było nam coś zrobić w ataku pozycyjnym, nie było błysku, jakości piłkarskiej, stworzyliśmy może 2-3 sytuacje do zdobycia bramki, ale to było zdecydowanie za mało. Gratuluję przeciwnikom awansu i życzę godnego reprezentowania naszego okręgu w dalszych rozgrywkach. My mamy dzień odpoczynku, piątkowy trening i w sobotę kolejny mecz na poprawienie nastrojów z Lechia Dzierżoniów - komentuje trener Grzegorz Borowy.

 

Bielawianka Bielawa - IgnerHome Polonia-Stal Świdnica 0:0 (karne 4:1)

 

Skład: Kot, Sowa, Łaski, Ratajczak (46' Migas), Filipczak, Witsanko, Paszkowski, Przewoźny, Bidzinashvili (56' Mojka), Chamerski (68' Lisiecki), Jagielski (74' Oboladze).

148 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page