top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraMKS Polonia-Stal Świdnica

Bez wiary, bez walki i „na chodzonego”… [VIDEO]


W fatalnym stylu piłkarze IgnerHome Polonii-Stali Świdnica przerwali swoją znakomitą serię pięciu zwycięskich meczów o stawkę z rzędu. Biało-zieloni w sobotę, 29 kwietnia oddali praktycznie bez walki mecz derbowy z Lechią Dzierżoniów, tracąc kuriozalne gole i przegrywając 0:4.


Z naszej perspektywy trudno powiedzieć o tym boju coś dobrego. Do pewnego momentu graliśmy więcej piłką od rywali, ale brakowało po prostu wszystkiego – zaangażowania, walki, precyzji i lepszych decyzji. Być może po tych pięciu wygranych meczach poczuliśmy się już „Panami Piłkarzami” i mieliśmy przeświadczenie, że na chodzonego jesteśmy w stanie ograć wszystkich w tej lidze, a rywale się przed nami ugną bez walki. Nic bardziej mylnego. Na stadionie Świdnickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji nie było tego dnia drużyny, były zagubione jednostki rozgrywające w głowie własne spotkania. Po absolutnej większości zawodników z wyjątkiem dwójki graczy z przeszłością w Lechii Dzierżoniów (Patryk Paszkowski i Damian Szydziak) nie było czuć atmosfery derbów, nie było walki, większego zaangażowania i przysłowiowej „jazdy na tyłkach”. W tym wszystkim najgorszy jest fakt, że Lechia Dzierżoniów nie zagrała wielkiego meczu, ale jeśli zwyciężyła 4:0, to co można powiedzieć o nas… Dostaliśmy lanie i zimny prysznic, trzeba błyskawicznie wyciągnąć wnioski, bo w środę, 3 maja kolejny, trudny, derbowy bój wyjazdowy z Bielawianką Bielawa.


Początek meczu i pierwsza połowa nie zwiastowała takiego dramatu. Inicjatywę posiadali świdniczanie, dłużej utrzymywali się przy piłce, a goście skupiali się głównie na zagrywaniu długich piłek w kierunku Marcina Orłowskiego. W pierwszych minutach było trochę badania przeciwnika, chaosu i niedokładności, a pierwszy strzał na bramkę oddany został chwilę po upłynięciu kwadransa gry. Wtedy do Jakub Filipczak uderzył niecelnie zza linii pola karnego. Gospodarze nacisnęli w tym momencie zdecydowanie mocniej. Chwilę później zablokowani zostali Damian Szydziak i Piotr Kotyla, a Wojciech Sowa uderzał głową niecelnie. Gdy wydawało się, że miejscowi mają ten bój pod kontrolą, dzierżoniowianie wyprowadzili pierwszy cios. Długie zagranie na lewej flance przejął Bartosz Rzepski, zagrał w pole karne do Marcina Orłowskiego, który kapitalnym przyjęciem futbolówki zgubił dwójkę naszych obrońców i trafił na 1:0. Podopieczni trenera Grzegorza Borowego starali się wyrównać, w 30. minucie dostaliśmy nawet prezent od przeciwników. Fatalne zagranie do własnego bramkarza zakończyło się przechwytem, mieliśmy akcję dwóch na dwóch, lecz ani Piotr Kotyla, ani Oskar Trzepacz nie zdołali oddać strzału na bramkę strzeżoną przez Adriana Szadego. Końcówka znów należała do miejscowych – bramkarz przeciwników poradził sobie z mocnym uderzeniem z dystansu Damiana Szydziaka, a chwilę później skutecznie interweniował po strzale Patryka Paszkowskiego. W doliczonym czasie pierwszej połowy mieliśmy jeszcze jedną dobrą okazję. Po stałym fragmencie gry z okolicy 16. metra uderzał Jakub Filipczak, ale zrobił to bardzo, bardzo niedokładnie.


Skrót VIDEO (Mariusz Ordyniec): https://www.youtube.com/watch?v=b7qvL3RtKwE


Początek drugiej połowy też należał do miejscowych, a ożywienie wnieśli wprowadzeni po przerwie młodzi Paweł Michta i Emil Migas. W 48. minucie ten drugi dobrze dogrywał piłkę z prawego skrzydła, ta trafiła na 13. metrze do Adama Wojciechowskiego, który chyba niepotrzebnie zamiast próby strzału wdał się w drybling i skończyło się tylko na strachu. Mecz zakończył się z naszej perspektywy tak na prawdę w 50. minucie. Lechiści dośrodkowali piłkę z rzutu wolnego z okolicy linii bocznej, a strzałem głową na 2:0 do sieci trafił Mikołaj Łazarowicz. Problem w tym, że obrońca Lechii był całkowicie wolny i bez trudu zdołał ubiec Bartłomieja Kota, a przed nim znajdowała się czwórka naszych graczy… Później na boisku była już tylko jedna drużyna i choć Lechia nie musiała robić zbyt wiele spektakularnych rzeczy, to wystarczyło to tego dnia na „dziurawą jak szwajcarski ser” świdnicką defensywę. W 65. minucie mocnym uderzeniem po długim słupku z wnętrza pola karnego trafił Dawid Wasilewski, a w 72. minucie wynik meczu ustalił Michał Ciarkowski, wykorzystując przy dobitce brak asekuracji świdnickich obrońców.


IgnerHome Polonia-Stal Świdnica – Lechia Dzierżoniów 0:4 (0:1)


Skład: Kot, Szydziak (75′ Moskwa), Sowa, Kasprzak, Frankowski, Filipczak (46′ Michta), Paszkowski (78′ Ilski), Nazar (67′ Białasik), Kotyla (46′ Migas), Wojciechowski (67′ Antosik), Trzepacz.

232 wyświetlenia1 komentarz

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

1 Comment


kropss
May 01, 2023

Oskar Trzepacz także grał i strzelał dla Lechii

Like
bottom of page