Pomimo bardzo ambitnej postawy nie udało się piłkarzom Polonii-Stali Świdnica sprawić niespodzianki i urwać punktów wiceliderowi tabeli - Ślęzie Wrocław. Gospodarze do końca spotkania musieli jednak drżeć o wynik, by wyrwać zwycięstwo w samej końcówce pojedynku.
Ten mecz na papierze miał być łatwym pojedynkiem dla zajmującej drugą pozycję w ligowej tabeli Ślęzy Wrocław. Nic bardziej mylnego. Mało brakło, a zakończyłby się on nawet podziałem punktów. Pełną pulę w ostatnich minutach meczu uratował jednak Pisarczuk. Świdniczanie do stolicy Dolnego Śląska przyjechali po zeszłotygodniowej wygranej z Piastem Żmigród. W rundzie wiosennej, mimo dorobku punktowego, pokazują oni, że w piłkę grać potrafią i w pojedynku z każdym rywalem mogą być groźni. Z kolei gospodarze do meczu podeszli osłabieni o kilku graczy, ale nie na tyle znaczących by mogło się w tym doszukiwać przyczyn męczarni żółto-czerwonych na murawie Centrum Piłkarskiego Kłokoczyce. Mimo, że od pierwszych minut inicjatywa była po stronie miejscowych, którzy zepchnęli rywala do defensywy to jednak broniący się aż piątką obrońców świdniczanie skutecznie rozbijał ataki - niedokładnie grającej Ślęzy. Mimo to szanse były. Swoich sił próbował Wawrzyniak, Olejniczak czy Afonso, ale z każdego z tych pojedynków zwycięsko wychodził bramkarz gości - Kot. Najbliżej zmiany rezultatu w 11. minucie był Kluzek, po którego strzale piłka obiła poprzeczkę, a następnie trafiła pod nogi Bialika, który z bliskiej odległości źle przymierzył i uderzył daleko od bramki. Chwilę później, bo niespełna dwie minuty, doskonałą okazję na gola mieli goście. Świdniczanie rozegrali szybki kontratak, a oko w oko z bramkarzem Ślęzy znalazł się Tragarz. Napastnik Polonii Stali jednak także nie ustawił celownika i choć sytuację miał doskonałą, to uderzył metr obok słupka bramki ochranianej przez Zabielskiego. W pierwszej połowie wiele się już nie działo. Goście cofnięci na własną połowę szukali swoich okazji z kontry, a z kolei gospodarze mimo optycznej przewagi nie byli w stanie sforsować szczelnego muru postawionego przez świdnickich defensorów.
Po zmianie stron obraz meczu nie uległ drastycznej zmianie. Nadal to żółto-czerwoni dominowali, prowadzili grę i starali wypracować sytuację bramkową w ataku pozycyjnym. Jednak długo nie przynosiło to rezultatu w postaci gola. Udało się dopiero w okolicach 60. minuty. W polu karnym biało-zielonych z krycia urwał się Stępień, a wprost na jego głowę piłkę dograł Kluzek. Tym samym to gospodarze wyszli na prowadzenie 1:0. Ich radość nie trwała jednak długo, bo już w 69. minucie było 1:1. Piłkę w pole karne dograł Borowy, a najwyżej do dośrodkowania wyskoczył Kasprzak, który głową umieścił piłkę w siatce. Do końca meczu zostało dwadzieścia minut, które dla obydwu zespołów były kluczowe. Po stracie gola widocznie tempo podkręciła Ślęza, ale nadal w jej grze było widać dużo niedokładności. Nie wynikała ona jednak z braku umiejętności piłkarzy, ale z dobrze przesuwającej się formacji defensywnej Polonii Stali, która w tym meczu przez długi czas funkcjonowała jak dobrze naoliwiona maszyna. Nie była ona jednak bezbłędna. W 87. minucie po składnej akcji i podaniu Stępnia, gola zdobył Pisarczuk, który nie pierwszy i z pewnością nie ostatni raz daje powody do radości kibicom i działaczom wrocławskiego klubu. Mecz zakończył się wynikiem 2:1, choć Ślęza mogła wygrać wyżej. W doliczonym czasie gry w sytuacji sam na sam potwornie spudłował Vinicius, któremu również - podobnie jak całemu zespołowi Ślęzy- tego dnia zabrakło skuteczności. Ostatecznie jednak komplet punktów został we Wrocławiu, a atmosfera świąteczna w domach piłkarzy i działaczy Ślęza została ocalona od zguby.
ŚLĘZA WROCŁAW - MKS POLONIA STAL ŚWIDNICA 2:1 (0:0)
GOLE: 1:0 Stępień (60), 1:1 Kasprzak (69), 2:1 Pisarczuk (87)
ŚLĘZA: Zabielski – Dyr, Muszyński, Afonso, Pisarczuk, Olejniczak, Bialik (75 Vinicius), Wawrzyniak (75 Gil), Stempin, Kluzek, Stępień
POLONIA STAL: B. Kot – Kozachenko, Kasprzak, Salamon, Szydziak, Szuba, Sowa (74 Filipczak), Borowy, Krakowski (74 Ciupka), P. Paszkowski (80 B. Paszkowski), Tragarz (74 Osiadły)
(Artur Ciachowski / FOTO: Wojciech Fryt - Ślęza Wrocław)
Comments